2013/08/27

Wybudowaliśmy dla siebie klatkę - cywilizację *

"Jakże naturalną rzeczą jest fruwanie i jak nienaturalnym jest nie mieć dokąd pofrunąć"

Dzisiejszy post poświęcony jest filmowi, który siedział w mojej głowie już od dawna i wciąż o sobie cichutko przypominał. W końcu się doczekał. Obejrzałam i jestem zachwycona. Potrzebowałam takiego kina. Zastanawiacie się pewnie, o jakiej produkcji mówię? Muszę Was ostrzec, nie jest najnowsza, ale jak najbardziej warta wspomnienia i polecenia.

„Ptasiek” ( bo pod takim tytułem film ukazał się w Polsce) jest historią o… Właśnie o czym? To dobre pytanie. Myślę, że przede wszystkim o wolności… Wolności, która tak naprawdę tkwi w nas samych. W błędzie jest ten, kto dostrzega wolność w braku kajdan na rękach, gumowych ścian wokół siebie czy możności decydowania o własnym losie. Film pokazuje nam, że to o wiele głębsze pojęcie niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, sięgające aż do wnętrza rozumu. Tak moi drodzy, wolność to po pierwsze stan umysłu.

Bo cóż to znaczy być w o l n y m? Czy wyzwolonym może nazwać się człowiek uczciwy, pracujący jak Bóg przykazał, niemogący wyrwać się z codziennego kieratu i niebędący w stanie rzucić tego wszystkiego od tak? Czy wolnym może nazwać się człowiek żyjący w społeczeństwie, ale niemogący zaakceptować samego siebie? Czy wolnym nazwiemy człowieka z amnestią, żyjącego pod dyktando, ostrożnie? W końcu czy wyzwolonym może nazwać się człowiek posiadający wszystko, ale kompletnie nieszczęśliwy?

Teoretycznie – tak, praktycznie – nie.  A nie dlatego, że posiadamy coś takiego jak wolna wola, która to stanowi o naszej swobodzie. Mogą nas zniewalać, więzić, gnębić, nie pozwalać na powrót do domu, zmuszać do rzeczy, wbrew naszej woli – nic im to nie da, gdy nie są w stanie nas wewnętrznie złamać. To wyłącznie władza nad ciałem. Słabą powłoką człowieka. To, na czym im zależy, tkwi w głowie. Tkwi w strumieniu świadomości.

"Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć" 

Wolność jest świadomością siebie i światopoglądu, w jaki wierzymy, jaki tworzymy. Jeżeli ją odnajdziemy i podążymy za nią, staniemy się iście wolnymi ludźmi. Niczym ptaki, które mogą wzbić się wysoko, niespętane żadnymi więzami i odlecieć za horyzont. Mam wrażenie, że to właśnie chce przekazać nam Ptasiek. Trzeba czuć się wolnym, wierzyć - nie wystarczy nim być.

O czym jeszcze jest ten film? Hm. O przyjaźni, to z pewnością! Nic nie buduje tej więzi tak jak przeciwne osobowości, uzupełniające się razem. Lekiem na surowy realizm okazuje się dziecięca wiara (scena z lataniem). Brak odwagi rekompensuje idealistyczny sprzeciw w imię zasad i honoru (awantura o sprzedanie auta). Bezpośredniość i wewnętrzny luz łamią odizolowanie (poznanie się Ptaśka i Ala). Przyjaźń więc okazuje się być dla bohaterów silniejsza od życiowych zawirowań i złamanej okrutną, nieludzką wojną  psychiki. To ona daje Alowi wolność, której mu zabrakło.

Kiedy mamy wolność, musi być też coś o walce. I jest. „Ptasiek” w gruncie rzeczy jest jedną wielką walką. Tytułowy Ptasiek walczy o wolność, buntując się przeciw normalności. Kierownik szpitala walczy o zasady.  Al walczy za wszelką cenę o przyjaźń, nie pozwalając odebrać sobie tego, co najważniejsze w jego życiu. Oboje z Ptaśkiem walczą o życie, które im brutalnie odebrano, w imię idei pokoju**.



Nie zdradzam już więcej! Teraz kilka rzeczy stricte do samego obrazu. Po pierwsze klimat i atmosfera, mimo ramy filmu – nieprzyzwoicie napawa optymizmem, co jest cudowne. Na film składają się w dużej mierze retrospekcje jednego z bohaterów, tworzące zapis niesamowitej i barwnej przyjaźni, która jest motorem napędowym do działania. Dialogi – tutaj zwróciłam na nie uwagę, bo to przez nie głównie poznajemy i staramy się zrozumieć Ptaśka. Nie są denne, a wręcz zmuszają do pomyślenia. Aktorzy - Nicolas Cage i Matthew Modine bardzo dobrze odrobili zadanie, dodając swoim bohaterom unikatowego uroku (po obejrzeniu będziecie wiedzieć, o czym mówię).

"Upodobniamy się do tych, z którymi walczymy"

Film powstał na postawie powieści Williama Whartona w 1984 roku. Ekranizacji podjął się Alan Parker, amerykański  reżyser. Rzadko kiedy film jest lepszy od książki. Tutaj ekranizacja sprawiła, że czuję się w obowiązku przeczytać powieść! Ba, bardzo tego chcę. Obraz Parkera ukazuje tak budującą i dającą do myślenia, wzruszającą opowieść, że przedstawienie jej w książce jest dla mnie intrygujące! (Przywołuje mi od razu na myśl „Lot nad kukułczym gniazdem” – film świetny, książka rewelacyjna.)

Nie będę udawać skromnej i mam nadzieję, że te kilka słów płynących z mojego serca dotrze do Waszych główek, da co nieco do myślenia i zainteresuje na tyle, że zamiast oglądać kolejny odcinek serialu, przewalając się na drugi bok przy laptopie, sięgniecie po „Ptaśka” w tej lub tradycyjnej, książkowej wersji.

Dobre rzeczy są po to, by się nimi dzielić.

Trzymajcie się. Do następnego.

Passionflooower.



* Cytat z książki.
** Odniesienie do wojny w Wietnamie.

6 komentarzy:

  1. Od pierwszych słów widać, że film ma głębokie przesłanie i czuje, że mi się spodoba. A więc dzięki Tobie, kolejny film do obejrzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro moja lista filmów do zobaczenia zajmuje co najmniej trzy strony, dlaczego wasza ma się nie poszerzać? :)

      Usuń
    2. Moja lista filmów też zajmuje sporo, może nawet cztery chociaż nigdy nie próbowałam wypisać. Ale poszerzanie mi jak najbardziej odpowiada, szkoda tylko, że czas się nie rozciąga razem z nią.

      Usuń
    3. A tak w ogóle to mam do was pytanie...Czy w jaki kolwiek sposób można dołączyć do redaktorów?

      Usuń
    4. Hm,po długiej rozmowie doszłyśmy do wniosku, że możemy dać ci szansę. Okres próbny? Jeśli jesteś zainteresowana odezwij się do mnie po więcej informacji. passionflooower@gmail.com

      Usuń
    5. Napisałam już. Aby nie było wątpliwości mój mail to alexsis.castel@gmail.com

      Usuń