Dziś
opowiem wam współczesną „bajkę”, która wydarzyła się naprawdę kilka lat temu.
Historia ta mogła przydarzyć się każdemu, bo ile razy w życiu ocieramy się o
wielkie korporacje? Patrząc prawdzie w oczy, w zestawieniu jednostka a system,
szanse na wygraną są praktycznie żadne, jednak, gdy ma się wystarczająco dużo
determinacji i siły, by marzyć, wierzyć - rzeczy niemożliwe stają się
rzeczywistością.
Jest
rok 2008 i za słonecznymi wzgórzami Hollywood, w Los Angeles, rockowy zespół 30
Seconds To Mars dowiaduje się, że padł ofiarą swojej wytwórni. Po sukcesie
drugiej płyty „A Beautiful Lie”, która wyniosła artystów na muzyczny szczyt
popularności, mogłoby się wydawać, że zespół naprawdę nieźle zarobił,
sprzedając 3 miliony płyt i dając masę koncertów na świecie, ale prawda była
zupełnie inna. 30 Seconds To Mars zostało oszukane przez EMI, która znalazła
się w poważnych kłopotach finansowych i nie zapłaciła muzykom ani grosza za
żaden z dwóch albumów.
Brak
przesłanek na zmiany, zmusił artystów do rozwiązania umowy z wytwórnią. Według
amerykańskiego prawa, które chroni twórców, żaden muzyczny kontrakt nie mógł
trwać dłużej niż 7 lat, a umowa EMI z 30
Seconds To Mars już dawno przekroczyła tą magiczną granicę. W odpowiedzi
korporacja pozwała zespół na symboliczne 30 milionów dolarów, tłumacząc ten
fakt niewywiązaniem się z kontraktu, który zakładał wydanie trzech albumów.
Cała ta sprawa była jak najgorszy
koszmar. Brzmiała tak absurdalnie, że nikt w to nie wierzył. Jak do tego
doszło?
Wytwórnia
liczyła na to, że zmusi zespół, tak jak innych artystów, do siedzenia chicho i
nagrania kolejnej płyty. Szybko wyszło na jaw, że 30 Seconds To Mars nie jest
jedyne. System Of Down, Prince, Linkin Park, Paul McCartney, Smushing Pumpkins,
to tylko kilku twórców w podobnej sytuacji, jednak dopiero Marsi podjęli
radykalne kroki. Buntownicza
natura Jareda w żadne sposób nie mogła przystać na taki cios, a jako lider
formacji musiał być oparciem dla reszty zespołu, która zdecydowała się podjąć
walkę. Wszystko na co do tej pory ciężko pracowali i co osiągnęli, a także
marzenia, mogły zostać im brutalnie odebrane. Dla Leto, który w swoim życiu
nigdy nie przystał na konformizm, walka z wytwórnią była jedyną opcją, która
dawała mu szansę na zachowanie bezcennej artystycznej niezależności. Przystanie
na warunki wytwórni oznaczało kompletną dominację EMI nad 30 Seconds To Mars.
Zaś podjęcie walki: zostanie na lodzie z niczym, bez wytwórni, bez pieniędzy i
bez studia nagraniowego.
![]() |
Urywek z filmu - Tomo i Jared kończący piosenkę. |
Wraz z zespołem Jared sfinansował budowę
studia nagraniowego w swoim domu, która pochłonęła wszystkie oszczędności i tym
samym w 2009 roku zespół stworzył trzeci album, o jakże znaczącej nazwie „This
Is War”. Po prawie roku zmagań, zwodzenia i determinacji zespołu, EMI w końcu
odpuściło i przystało na warunki postawione przez 30 Seconds To Mars, dając im
kontrakt o jaki walczyli. Zespół podpisał go w piątek 13 września 2009 roku i
dokończył wydanie albumu. Wytrwałość, zapał, dążenie do celu, wiara w marzenia
i świadomość, kiedy odpuścić, sprawiły, że zespół znów znalazł się na szczycie
i wyruszył w największą trasę w swojej karierze.
![]() |
Zespół w ramach trasy promujacej album This Is War, dał ponad 300 koncertów, tym samym bijąc rekord Guinnessa w najdłuższej trasie zespołu rockowego. |
Zespół udokumentował cały spór z EMI(Virgin
Records) filmem „Artifact”, który miał premierę w zeszłym roku na Festiwalu
Filmowym w Toronto i otrzymał nagrodę publiczności. Kupiłam ten dokument,
zapłaciłam za pobranie i szczerze mówiąc był to najdroższy film w moim życiu
(15$), ale wiem, że było warto, bo to fenomenalny przykład tego, jak należy
walczyć o swoje marzenia. Drogowskaz dla innych. Współczesna bajka, która
wydarzyła się naprawdę.
Obecnie film jest dostępy do pobrania na iTunes.
Trzymajcie się ciepło, XO.
Hah nie wiedziałam że to było na tak dużą skalę. Ale przynajmniej skończyło się pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńMoja miłość ;D Nic nie muszę chyba więcej dodawać ;D
OdpowiedzUsuńI jestem chętna na współpracę :) dodaje do linków :)
http://wirtualna-kultura.blogspot.com :)