2014/01/23

ARTIFACT


Dziś opowiem wam współczesną „bajkę”, która wydarzyła się naprawdę kilka lat temu. Historia ta mogła przydarzyć się każdemu, bo ile razy w życiu ocieramy się o wielkie korporacje? Patrząc prawdzie w oczy, w zestawieniu jednostka a system, szanse na wygraną są praktycznie żadne, jednak, gdy ma się wystarczająco dużo determinacji i siły, by marzyć, wierzyć - rzeczy niemożliwe stają się rzeczywistością.

Jest rok 2008 i za słonecznymi wzgórzami Hollywood, w Los Angeles, rockowy zespół 30 Seconds To Mars dowiaduje się, że padł ofiarą swojej wytwórni. Po sukcesie drugiej płyty „A Beautiful Lie”, która wyniosła artystów na muzyczny szczyt popularności, mogłoby się wydawać, że zespół naprawdę nieźle zarobił, sprzedając 3 miliony płyt i dając masę koncertów na świecie, ale prawda była zupełnie inna. 30 Seconds To Mars zostało oszukane przez EMI, która znalazła się w poważnych kłopotach finansowych i nie zapłaciła muzykom ani grosza za żaden z dwóch albumów.
Brak przesłanek na zmiany, zmusił artystów do rozwiązania umowy z wytwórnią. Według amerykańskiego prawa, które chroni twórców, żaden muzyczny kontrakt nie mógł trwać dłużej niż 7 lat, a  umowa EMI z 30 Seconds To Mars już dawno przekroczyła tą magiczną granicę. W odpowiedzi korporacja pozwała zespół na symboliczne 30 milionów dolarów, tłumacząc ten fakt niewywiązaniem się z kontraktu, który zakładał wydanie trzech albumów. Cała ta sprawa  była jak najgorszy koszmar. Brzmiała tak absurdalnie, że nikt w to nie wierzył. Jak do tego doszło? 

1. Wytwórnia wypłaca zaliczkę. 2. Artysta wydaje album, który sprzedaje się w 500.000 tysiącach kopii, co daje 5 milionów zysku. 3. Wytwórnia zabiera swoją część, jest to zwykle 85%. 4. Zanim artysta dostanie swoją część, jest ona pomniejszona o wszystkie koszty, co ostatecznie zostawia artystę pod kreską. Dług przenosi się na kolejny album i kolejny.

Wytwórnia liczyła na to, że zmusi zespół, tak jak innych artystów, do siedzenia chicho i nagrania kolejnej płyty. Szybko wyszło na jaw, że 30 Seconds To Mars nie jest jedyne. System Of Down, Prince, Linkin Park, Paul McCartney, Smushing Pumpkins, to tylko kilku twórców w podobnej sytuacji, jednak dopiero Marsi podjęli radykalne kroki. Buntownicza natura Jareda w żadne sposób nie mogła przystać na taki cios, a jako lider formacji musiał być oparciem dla reszty zespołu, która zdecydowała się podjąć walkę. Wszystko na co do tej pory ciężko pracowali i co osiągnęli, a także marzenia, mogły zostać im brutalnie odebrane. Dla Leto, który w swoim życiu nigdy nie przystał na konformizm, walka z wytwórnią była jedyną opcją, która dawała mu szansę na zachowanie bezcennej artystycznej niezależności. Przystanie na warunki wytwórni oznaczało kompletną dominację EMI nad 30 Seconds To Mars. Zaś podjęcie walki: zostanie na lodzie z niczym, bez wytwórni, bez pieniędzy i bez studia nagraniowego.

Urywek z filmu - Tomo i Jared kończący piosenkę.
Wraz z zespołem Jared sfinansował budowę studia nagraniowego w swoim domu, która pochłonęła wszystkie oszczędności i tym samym w 2009 roku zespół stworzył trzeci album, o jakże znaczącej nazwie „This Is War”. Po prawie roku zmagań, zwodzenia i determinacji zespołu, EMI w końcu odpuściło i przystało na warunki postawione przez 30 Seconds To Mars, dając im kontrakt o jaki walczyli. Zespół podpisał go w piątek 13 września 2009 roku i dokończył wydanie albumu. Wytrwałość, zapał, dążenie do celu, wiara w marzenia i świadomość, kiedy odpuścić, sprawiły, że zespół znów znalazł się na szczycie i wyruszył w największą trasę w swojej karierze.

Zespół w ramach trasy promujacej album This Is War, dał ponad 300 koncertów, tym samym bijąc rekord Guinnessa w najdłuższej trasie zespołu rockowego.
Zespół udokumentował cały spór z EMI(Virgin Records) filmem „Artifact”, który miał premierę w zeszłym roku na Festiwalu Filmowym w Toronto i otrzymał nagrodę publiczności. Kupiłam ten dokument, zapłaciłam za pobranie i szczerze mówiąc był to najdroższy film w moim życiu (15$), ale wiem, że było warto, bo to fenomenalny przykład tego, jak należy walczyć o swoje marzenia. Drogowskaz dla innych. Współczesna bajka, która wydarzyła się naprawdę.



Obecnie film jest dostępy do pobrania na iTunes.

Trzymajcie się ciepło, XO.

2 komentarze:

  1. mistrzkamuflażu26 stycznia 2014 13:17

    Hah nie wiedziałam że to było na tak dużą skalę. Ale przynajmniej skończyło się pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja miłość ;D Nic nie muszę chyba więcej dodawać ;D
    I jestem chętna na współpracę :) dodaje do linków :)
    http://wirtualna-kultura.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń