Zacznę może od przedstawienia postaci pana Damiana Ukeje, gdyż nie wszyscy mogą
kojarzyć tego charyzmatycznego młodzieńca, który ostatnimi czasy owocnie
podbija polską scenę rockową, zachwycając swoją debiutancką płytą „Ukeje”.
Jak? Gdzie? Kiedy?
26-letni artysta po raz pierwszy dał o sobie znać w zeszłym
roku, w dwójkowym show The Voice of Poland, gdzie nie
pozostawił konkurencji najmniejszych szans i pod czujnym okiem Nergala, został zwycięzcą pierwszej
edycji. Wygrana pozwoliła mu rozwinąć skrzydła oraz nagrać solową płytę, która
trafiła na rynek 5 lutego. Krążek promował mocny, przebojowy i energetyczny
singiel Bezkrólewie, który od
pierwszego przesłuchania wpada w ucho i skutecznie kusi by sięgnąć po więcej
dobrego, polskiego, rockowego brzmienia…
Dlaczego?
Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Uwielbiam rock w każdej
postaci. Alternative
rock, indie rock, punk rock, hard rock, synthrock (rock elektroniczny)... A na płycie „Ukeje” odnalazłam to, czego brakowało mi na
naszej rodzimej scenie, a mianowicie solowego
artysty grającego porządnego rocka. Owszem, nie brakuje świetnych kapel, ale
jeśli chodzi już o mocne męskie wokale jest gorzej… Cóż, mogłabym wyliczyć je
na palcach jednej ręki… Damian jest dla mnie świeżym powiewem.
Natknęłam się gdzieś na określenie, że jest to wokalista z
duszą „krzykacza”… Teraz, po zapoznaniu się z jego twórczością wiem, że to
prawda. Nie chodzi tylko o przysłowiowe „darcie japy”, ta moc uderza w tekstach
i to jest bardzo dobre! I właśnie ta dusza dodaje mu tyle charyzmy i sprawia,
że odważnie, choć powoli przebija się na szczyt.
Album otwiera zapadające w głowę Byle na raz. Hm, dla mnie
brzmienie jest tutaj dziwne, a to z kolei znaczy inne, a lubię to, co inne. Oryginalne. Refren
przypomina rockową balladę, która dobrze współgra z momentami muzycznej
szarpaniny, ale to też mi się podoba. W końcu to, co skradło moje serce w tej
piosence, czyli tekst. Przemyślany, dobrze skomponowany i sprawiający, że chce
się śpiewać. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych piosenek na tej płycie.
Idąc dalej mamy singiel promujący album, Bezkrólewie. Jak
powiedział to Damian, jest to: fuzja buntu
i rockowej szarpaniny. Kto miał okazję słyszeć kawałek wie, że to chyba
najtrafniejsze określenie tego numeru. Mocny, przebojowy, energiczny,
buntowniczy. Rasowy rock. Nóżka sama tupie! Dla mnie mógłby to być hymn
młodych, zdolnych i gniewnych. I pojawia się wspomniany krzyk (za samo
wyciągnięcie i nie zdarcie sobie gardła, chylę czoła).
Niebo przepiękna ballada z rockowym pazurem (i znów genialny tekst!).
Delikatny gitarowy wstęp i już mnie ma. Do tego można dołożyć ciepły, ale mocny
na przejściach wokal i jestem zauroczona. Zdecydowanie kawałek na to by złapać
oddech. Najlepiej u boku kogoś, kto wspomoże ramieniem i ogrzeje.
Po, z lekka, sielskim śpiewaniu ponownie mocne i skoczne
uderzenie. Moja mała Ameryka, bez rewelacji i raczej nie pośpiewamy, bo
tekst jest złożony i szybko śpiewany, ale właśnie dzięki refrenowi pamiętam o
tej piosence. Ale jestem pewna, że znajdzie swoich fanów.
Nie moja krew, popłynie
tu dziś. Na drogę krzyż, kto chce może iść. Nie moja krew, odkupi ten świat,
zostawcie mnie, tak nie wiele chcę. Dosłownie, wyciągnięte z mojej głowy! Jak bardzo mam czasem
ochotę zaśpiewać tak do tych wszystkich stojących dookoła mnie (ktoś chce się
przyłączyć do mnie?). Nie
moja krew dla mnie bardzo miłe odkrycie i ponownie jestem pod wrażeniem
tak przemyślanego tekstu Ukeje (marudzę wam o tym, ale taka jest prawda.
Trzeba się wsłuchać). Kolejna ulubiona.
Nostalgiczny utwór Fotografie nie skradł mojego serca.
Troszkę zalatuje mi smętem, kiedy pan Ukeje śpiewa: Dłużej nie potrafię, dłużej nie potrafię…(…) Znikam…(..). Nie żebym
nie lubiła takich przygrywek (ostatnio męczyłam Stay, Rihanny), ale to
nie ten klimat. Poza tym mam wrażenie, że głos Damiana nie został do końca
wykorzystany w tej piosence, ale to tylko moje odczucie…
Numerem, w którym jestem zakochana od pierwszych dźwięków jest
również Zanim odejdę. Na mój
gust mocna, choć romantyczna rockowa ballada. I po raz kolejny dziś, warto
dodać, że tekst jest tutaj dużym atutem! Sensowny, zapadający w pamięci,
refleksyjny, przedstawia nam historie. Urzeka mnie wszystko. Cała kompozycja,
brzmienie, świetnie brzmiący wokal… Dla mnie to jest ta nuta… Ta na którą czeka
się cały album. Zanim odejdę, spojrzę za
siebie jeszcze raz. Bezkresna przestrzeń. Pusty jest mój świat, nic już tu nie
trzyma mnie. Uwielbiam, choć może wydawać się smutne, to czuję więź z tą
piosenką.
To nie ten świat to kolejny raz zwolnienie tempa. Przyciszony, gorący wokal
robi swoje. Napawa odrobinę żalem i smutkiem. Dla mnie to poruszający numer,
choć nie uderza z taką mocą jak poprzednie. Po głębszym zastanowieniu mogę
dodać, że pod względem klimatu najsmutniejszy na płycie. Można odpalić
zapalniczkę.
Album zamyka nie mniej nastrojowy utwór W kręgu rzeczy małych. Dla
mnie bardzo fajne połączenie rockowej nuty z lekka nostalgicznymi rozmyślaniami
o życiu, które dopadają każdego z nas. Złapałam się i lekko odpłynęłam. Polecam
w wersji koncertowej.
Całość ogromnie mnie zaskoczyła na duży plus. Rzadko podobają
mi się całe płyty, zwykle są to jedynie poszczególne kawałki, a tutaj wręcz od
deski do deski. Takich płyt właśnie szukam, tych które utrzymają mnie i zmuszą
do ponownego naciśnięcia: replay. W dodatku teksty, które sprawiają, że nie mogę
przestać się zastanawiać jak to jest, że inni polscy artyści nie mogą tak
mądrze pisać?! Podsumowując, istna fuzja buntu!
A oto kilka moich ulubionych numerów:
Ktoś z Was miał okazje słyszeć "Ukeje"? Oglądać The Voice of Poland? Co myślicie o Damianie? Da radę wybić się na naszym rynku muzycznym? To buntownik z charakerem, a wiemy na jakie próby wystawia się takich artystów... Chętnie usłyszę wasze opinie.
Do następnego! (mam nadzieję szybko)
Mary
Jest fenomenalny:) nie chodzi tu tylko o świetny głos, ale sam sposób bycia. Po jego koncercie jestem nim zachwycona! ;]
OdpowiedzUsuńNapierd**a :) Czuje się moc!
OdpowiedzUsuń