2013/03/14

Moonrise Kingdom


Ostatni miesiąc był dość ... intensywny. Myślałam, że po sesji będę miała trochę czasu wolnego od nauki. Niestety nie ma tak łatwo. Wracam do domu i jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły obejrzeć mojego ulubionego serialu (!!). A gdy już coś obejrzę, to nawet zwykła, przygłupia komedia wydaje mi się arcydziełem filmowym (co się ze mną dzieje?!!).
Na szczęście ten okres mija i pomału wracam na dawne tory. Niestety nauki mam tyle samo, a nawet coraz to więcej, lecz zaczynam się do tego przyzwyczajać i nie przytłacza mnie to już tak bardzo. Ten post miałam już wstawić dawno temu, ale po napisaniu poprzedniej wersji, nie byłam z niego zadowolona. Myślę, że jeszcze nie opuściło mnie zmęczenie po intensywnym lutym. Ale w końcu się spięłam i oto mój post wersja 2.0, albo 2.1, tyle ich było :D
***************************************************************************************************************************



Mniej więcej 2 tygodnie temu miałam okazję obejrzeć film Wesa Andersa "Moonrise Kingdom"*. Był to pierwszy film tego reżysera, który widziałam. I moje pierwsze wrażenia? Zakochałam się. Śmiało mogę powiedzieć, że to co zobaczyłam przywróciło mi wiarę we współczesne kino






Lata sześćdziesiąte XX wieku. Sam i Suzy, para  zakochanych w sobie nastolatków (ok 12 lat), postanawiają uciec z miasteczka w Nowej Anglii, w którym się wychowują. Lokalne władze uznają ich za zaginionych. Rozpoczynają się poszukiwania, którymi dowodzą kapitan Sharp  oraz rodzice dziewczynki. (źródło: filmweb)


Brzmi trochę nudno, prawda? Może trochę oklepanie? A wcale tak nie jest. Przez półtorej godziny ani razu nie miałam ochoty przestać oglądać. Film tak naprawdę opowiada historię o miłości, którą można znaleźć w co drugim filmie, lecz tutaj jest to podane nam w zupełnie innym stylu niż zwykle. Nie chcę tutaj zdradzić za wiele, zostawię Wam przyjemność obejrzenia samemu. Mogę tylko zapewnić, że jest to inteligentny film w bardzo oryginalnym stylu i nie każdemu się spodoba.



Niezwykłą frajdę sprawiło mi pokazanie prawdy życiowej w filmie. Pamiętacie, jak dorośli zawsze nam mówili: "nie rób tego", "to nie dla ciebie", a i tak sami to robili. Właśnie tutaj jest tak samo, z tym że tak naprawdę to dzieci tutaj zachowują się bardziej dojrzale i odpowiedzialnie. Wspaniała karykatura,szyderstwo z tak naprawdę przereklamowanej dorosłości. Dorośli są tutaj raczej nieporadni, nieodpowiedzialni.


Koniecznie muszę tu wspomnieć o obsadzie. Młodzi, nikomu nie znani aktorzy (Sam - Jared Gilman; Suzy - Kara Hayward) zepchnęli na dalszy plan tych "wielkich". Ale o nich też muszę wspomnieć, bo wykonali kawał wspaniałej roboty. Bruce Willis łamie swój stereotyp bycia tym, który "skopie wszystkim tyłki". Swoją grą miejscowego policjanta, trochę "fajtłapowego", ale także uroczego, podbił moje serce. Zawsze miałam do niego słabość :) (cudne role w "Pulp Fiction" i  "12 małpach"). Edward Norton jako słodki harcerzyk, który zostaje bohaterem (nie powiem nic więcej :)). Do tego Tilda Swinton, Bill Murray i Frances McDormand . Gra aktorska pierwszorzędna.







Całość oprawiona w niezwykłą, czasem wręcz teatralną scenografię. Plus narracja balansująca między powagą a absurdem. Nie można także zapomnieć o muzyce. Alexandre Desplat. Mistrz w swojej dziedzinie. 






Krótko podsumowując: wspaniałe, inteligentne kino z humorem, wyobraźnią, wybitnym aktorstwem. Jeden z najlepszych jakie widziałam.





* Muszę o tym wspomnieć, ponieważ boli mnie to strasznie. Jak można z takiego pięknego tytułu jak "Moonrise Kingdom" zrobić "Kochanków z Księżyca"?! Jakiś absurd!

2 komentarze:

  1. może to po prostu - wcale nie narzucające się nawiązanie do "czarodziejek z księżyca"? :D muszę obejrzeć ten film, pamiętam jak widziałyśmy zwiastun w kinie przed "Anną Kareniną" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oceniaj filmu po tytule. Aczkolwiek mnie również tytuł odstraszył, pomyślałam " Ooo super dwójka nastolatków się w sobie zakochuje! How sweet, tylko, że nie lubię takich filmów". Ale teraz Moonrise Kingdom jest jednym z moich ulubionych. Nie wspominam już o brawurowej obsadzie, aktorskiej.

    OdpowiedzUsuń