2013/03/15

this is EXILE


Jak ten czas szybko mija. To już z trzy tygodnie odkąd ostatni raz dodałam coś od siebie. Większość tego czasu była wypełniona czekaniem, czekaniem na dzień 12 marca. Pytanie, co takiego mogło się wydarzyć w tą marcową środę? Właśnie na ten dzień przypadła polska premiera drugiego albumu zespołu Hurts zatytułowanego Exile. Śledząc aktualności, ze zniecierpliwieniem wyczekiwałam premiery, żeby kupić swój egzemplarz i móc przesłuchać całości. Publikowane przez zespół single, tylko podsycały ciekawość. Druga płyta to coś w rodzaju być albo nie być każdego zespołu. Tym bardziej trudne zadanie, jeśli pierwsza płyta odniosła niemały sukces. Exile zadanie miała niełatwe, nie zawieść fanów, pokazać krytykom, którzy mówili, że Hurts to zespół jednego przeboju, że się mylą, także chłopacy nie chcieli robić czegoś na siłę, chcieli aby muzyka mówiła za nich.

Album jest godnym następcą Happiness. Dorównuje mu, a nawet pokuszę się o powiedzenie tego, że go przewyższa. Zaskakuje różnorodnością utworów, widać, że zespół nie zmarnował czasu, który poświęcił na pracę nad płytą, chłopacy są bardziej świadomi, w utworach słychać większą pewność siebie, rozwinęli się muzycznie, wokal Theo wskoczył na wyższy poziom, choć i wcześniej nie można mu było nic zarzucić, aranżacje są przemyślane, utwory mocniejsze, teksty niezmiennie na wysokim poziomie, dużo mówiące, ale i zostawiające pole do namysłu, cieszy, że Adam wykorzystał więcej dźwięków gitary. Na koncertach sprawdzi się to świetnie, w końcu z taką myślą, duet wziął się za nowy materiał, wiedząc jak występować na scenie i jaką moc to daje, pod tym względem stworzyli kolejny repertuar. Ukoronowaniem starań była współpraca z Eltonem Johnem przy utworze "Help", gdzie akompaniował on zespołowi na pianinie, Hurts do tej piosenki zaangażowali także chór fanów. Exile jako całość świetnie się komponuje, a to, że Hutchcraft i Anderson poszli w tak różnych kierunkach i potrafili to połączyć w spójną całość, stanowi tylko o ich talencie do tworzenia muzyki.

Płytę otwiera utwór "Exile", bardzo dobra zapowiedź dalszych piosenek. Utwór, pisany bardziej pod dźwięki gitary, jest cięższy, taki z charakterem, brzmi dosyć hipnotyzująco. Chyba nie bez powodu zespół zaczyna nim koncerty podczas tej trasy. Trochę przypomina mi styl Muse. Przekaz piosenki dobrze opisują słowa widniejące na wydaniu płyty, z fińskiego "onnellisuus maanpaossa" (~szczęście na wygnaniu, jak dla mnie spójnik obu płyt, Happiness- szczęście, Exile- wygnanie).
Dalej mamy "Miracle". Wszystko jest tu w dobrym stylu zespołu, idealny wybór na pierwszy singiel, poniekąd dobre streszczenie całej płyty, zachęca do poznania reszty. Utwór o mrocznej stronie miłości i ciągłej nadziei na tytułowy cud. (Czasami słysząc słowa 'And I'm looking for a miracle' w refrenie, po tym jak przeczytałam o tym na polskim forum zespołu, też mam wrażanie, że Theo śpiewa, 'Adam looking for a miracle').
"Sandman". Utwór ma mocny beat, lekko w charakterze r'n'b (?). Opowiada o bajkowej postaci usypiającej dzieci, choć tu chodzi raczej o wieczny sen. Chór w tle utworu nadaje trochę psychodeliczny charakter.
"Blind" skradło moje serce już po przesłuchaniu go na YouTube, na nagraniu z pierwszego koncertu po tej przerwie - w londyńskim "Heaven". Ballada o nieszczęśliwej miłości, lekarstwo dla skołatanego serca, przejmujący wokal. Utwór, który ogłoszono oficjalnie drugim singlem. Przy podjętych już nagraniach do teledysku w Hiszpanii, Theo zranił się skacząc skądś dosyć poważnie w oko i od razu mi na myśl przyszło powiązanie - przyznam niezły paradoks, z tytułem^^
"Only You". Cztery ostatnie wersy zwrotek to świetne 'intro' do refrenów. Przebojowy kawałek, stwierdzę nawet, że taneczny ze względu na muzyczną aranżację, choć uspokaja go opanowany wokal.
"The Road" inspirowane powieścią J.G. Ballarda Crash. Najmroczniejsza piosenka na płycie. Kawałek mocnego brzmienia. Chłopacy sami mówili, że tu starali się stworzyć najbardziej ponury utwór jak tylko mogli. Wyszło.
"Cupid" ma w sobie dużą energię, trochę Depeche Mode. Hutchcraft świetnie dopasował ton głosu do charakteru utworu, takiego trochę o pożądaniu.
Kolejna piosenka, "Mercy", elektroniczne dźwięki, podobnie jak w poprzednim utworze. Podoba mi się akcentowanie tytułowego słowa w utworze.
"The Crow".  Lekcje fonetyki od razu zwróciły moją uwagę na to jak Theo śpiewając w pierwszej zwrotce 'up above', zlepia to jakby w jedno słowo. Ale to takie moje dziwne spostrzeżenie, bo w ogóle lubię sposób w jaki mówi. Jeśli chodzi o utwór, Adam przyznaje, że to jego faworyt w ich dorobku. Najdłuższy na płycie, daje pewnego rodzaju ukojenie, według mnie bardzo metaforyczny.
"Somebody To Die For" to z kolei piosenka najbardziej obszerna w tekst jak i chyba w emocje. Chyba najbardziej nawiązuje do wcześniejszego albumu.
"The Rope" to dla mnie kawałek w tonie piątego utworu na płycie, czyli "Only You". Łatwo zapadająca w pamięć melodia. Dobre uzupełnienie całego materiału Exile. Jak dla mnie najlepsza część piosenki zaczyna się po czasie 2:30.
"Help" to chyba utwór, który pochłonął najwięcej pracy. Zgranie wokalu, występującego w piosence chóru złożonego z fanów, których wybrali chłopacy i akompaniament  Sir Eltona Johna. Jak dla mnie piękny hymn  życia, pokornego życia, o poszukiwaniu ukojenia, bardzo refleksyjny utwór.
I ostatnie dwie piosenki, które zawiera wydanie deluxe płyty.
"Heaven" to kolejny lżejszy kawałek na płycie, w grupie z piątym i jedenastym utworem. Taneczny. Tytuł daje odpowiedź na zawarte w tekście pytanie 'is this hell or heaven?' ;)
Wieńczące dzieło "Guilt". Utwór, który zespół grał w przerwie pomiędzy nagrywaniem podczas kilku koncertów, które zrobili. Do wydania płyty fani tytułowali utwór "Under the Bridge", okazało się, że to właśnie "Guilt", utwór refleksyjny, którego wersja studyjna nie zawiodła.

Do wydania specjalnego Exile dodano specjalne około trzydziestominutowe dvd z relacją z trasy po Rosji. Po obejrzeniu go dziś, tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Hurts co zwykli chłopacy, którym sukces nie zawrócił w głowie, Theo jednak teraz jest w swoim żywiole, ma wspaniały kontakt z fanami, Adam przyznał, że czasami, czuje przerażenie, że wolałby spokojniejsze życie. Jednak razem idealnie się uzupełniają, w ich przypadku najpierw było "Let's make music together", gdy się lepiej poznali przyszła silna przyjaźń, tak, że teraz - żartując Adam mówi, że na starość zaszyją się  gdzieś tylko we dwójkę. Fragmenty przedstawiające momenty przed koncertami; rozśpiewywanie się Theo (pod prysznicem), relaksowanie się Adama przy szklance whisky, ich wrażenia świeżo po występach i wzajemne podziękowania. Świetny materiał filmowy.

Robiąc szybkie podsumowanie, bo i tak się nieźle rozpisałam, album zasługuje na wielki pozytyw. Zresztą, ja i tak wiedziałam, że będzie świetny, bo jak tacy ludzie z takim talentem, potencjałem, ambicją i czystą miłością do muzyki mogliby stworzyć coś słabego. Niewykonalne. Płyta rewelacyjna. Już zdobyła tytuł Złotej w Polsce. Polecam wszystkim, którzy cenią Hurts, czy po prostu ten rodzaj muzyki, a Ci którzy nie znają jeszcze tego zespołu - szybko nadróbcie, bo to na pewno nie jest ich ostatnie słowo.


W najbliższą środę wybieram się do Warszawy na koncert Hurts i spotkanie z zespołem, więc pewnie jak szczęśliwie i szczęśliwa wrócę, to podzielę się swoimi wrażeniami.

Dobranoc!
Pozdrawiam,
V

6 komentarzy:

  1. Dzięki za obszerną recenzję. Kocham ich muzykę od pierwszego usłyszanego utworu w radiu. Głos Theo sprawia, że kupiłabym wszystko co tylko by zechciał zaśpiewać :) Długo kazali czekać na swoją kolejną płytę, ale było warto!!! Jak usłyszałam ich pierwszy utwór "The road" to trochę się przeraziłam. W porównaniu do pierwszej płyty było to zaskakująco mocne brzmienie. Po wysłuchaniu "Blind" wpadłam w trans... teraz rozpływam się przy "Help"... Też wybieram się do Warszawy 20 marca, więc do zobaczenia:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pomimo obszerności dobrze się czytało ;) Wiesz, ja podpisuję się pod każdym pozytywem na temat płyty i w ogóle zespołu. A co do "Exile" to uwielbiam każdą jej minutę. Również pozdrawiam. Do zobaczenia w środę!
      ps. trafiłaś tu z forum? :)

      Usuń
    2. Tak, zaglądam często na stronę hurts.pl, na forum także:) Skorzystałam z Twojego zaproszenia i tak oto jestem:) Pozdrawiam !!!!

      Usuń
  2. mistrzkamuflażu17 marca 2013 22:27

    Powiem Ci że przesłuchałam pierwsze 15 minut i potem kawałkiami na wyrywki. Uważam że jest całkiem ciekawa. Co prawda jak dla mnie ta muzyka jest bardzo melancholijna, aczkolwiek dla relaksu jak znalazł. To jak delektować się mocną kawą, w pięknej czarnej filiżance, siedząc na skórzanej kanapie we własnym mieszkanku i wpatrując się w szare niebo, snując niejasne myśli..

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że może w małym stopniu to dzięki mnie posłuchałaś :P mistrzu kamuflażu, uwielbiam twoje metafory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mistrzkamuflażu18 marca 2013 17:46

    hehehehe :D

    OdpowiedzUsuń