2013/09/09

Placebo – B3




Dziś mam dla was coś, co w przededniu nadchodzącej wielkimi krokami nowej płyty Placebo warto sobie przypomnieć / poznać.

W moim odtwarzaczu epka B3 kręci się już od dłuższego czasu (w listopadzie minie rok, od kiedy ją wygrałam), wciąż dając mi do myślenia i sprawiając, że domysły na temat przyszłości zespołu, mnożą się w mojej głowie z każdym jej odsłuchaniem. Nie ma, co zmyślać, ukrywać – to nie jest „stare, dobre Placebo”. Próżno, więc szukać tu kandydata na miarę Every You Every Me, Pure Morning czy Bionic. Po prostu go nie ma. Co za to znajdziemy?

Pięć różnych, momentami mniej lub bardziej elektronicznych kawałków, które można albo polubić i zaakceptować, albo tylko zaakceptować i czekać na album studyjny. Wybór należy do was. Zespół już wybrał. Czy słusznie? Zobaczymy.

Okładka B3 zaprojektowana przez Helenę Berg, tak jak i poprzednie robi wrażenie i zaprasza.
Jak dla mnie, fenomenalna.

Ciekawe jest też wnętrze płyty, które zdobi zdjecie wykonane przez Briana Molko


Na początek B3, będący jednocześnie singlem i otwarciem płyty. Numer, który urzeka mnie najbardziej i sprawia, że mimo odświeżonego brzmienia, kupuję go w całości. Kryje w sobie pewnego rodzaju zapowiedź, a głos Briana – czysty, obiecujący i bez maniery (wyczuwalnej tak bardzo w najnowszym Too Many Friends) powoduje, że numer zostaje gdzieś w głowie. Cicho wkrada się w podświadomość.

I Know You Want To Stop – z lekka wyśpiewywane frazami, odznacza się na tle epki, podobnie jak styl śpiewania Molko. Niejednoznaczny do określenia nawet dla mnie. Momentami mocny, jednak nadal bez „tego czegoś”. Z perkusją odbijającą się echem w głowie, najszybsza na płycie.

Bardzo długi czas włączałam sobie tę epkę do snu. Chyba przez spokój bijący z tej płyty, a może głos Molko, tak kojący na zamknięcie dnia? Sama nie jestem pewna. W każdym razie, to na The Extra  kończyło się moje nocne słuchanie (wciąż zasypiam na tym numerze!). Głos Briana balansujący gdzieś między gamami, momentami wpadający w manierę, niesie pytanie, które z biegiem utworu powiela się i zaczyna frapować coraz bardziej: „Show me how to live?” To, co podoba mi się w tej piosence najbardziej to właśnie tekst – realistyczny, skłaniający do refleksji nad życiem i zawierający uniwersalną prawdę. Tę szczerze lubię.

Tak samo jak tytuł „I.K.W.Y.L” możemy starać się rozszyfrować całą piosenkę. Osobiście, dopiero tutaj uświadomiłam sobie, że chyba nie do końca rozumiem przekaz Placebo. Ponownie jest to numer wyróżniający się na tle epki, utrzymany w klimacie obietnicy, groźby, pogróżki? Ciężko to sprecyzować, bo każde „I know where you live” wyśpiewywane jest z inną mocą i emocją, podobnie jak ewoluująca barwa i ton głosu Molko. Podoba mi się tak jak wiele innych rzeczy, ale nie zapada w pamięć. Niestety.

I w końcu moja słodka, mała zagadka, czyli Time Is Money. Nie dość, że kompletnie nie pojmuję przekazu tej piosenki oraz ogólnej kompozycji, to zadziwia mnie i głowię się, co robi w tekście Jezus u steru czy na czele tłumu? Nie mówię, że kiedyś rozumiała w pełni teksty Molko, ale ten naprawdę mnie frapuje i dlatego jak dla mnie – najbardziej niejednoznaczny numer. Wyśpiewywany powoli, z pewnością siebie w głosie i życiowym doświadczeniem, przypomina bardziej opowieść niż utwór. Lubię spokój tej melodii.


Stefan z fanami, podczas koncertu w Krakowie, 2012.


B3 nie jest epką, która zachwyci czy uwiedzie tych, którzy znają Placebo od ich debiutu, czy chociażby ostatniej płyty. Zbyt mocno przywykliśmy do tego, co było. Nie chcę nikogo oceniać, staram się jedynie zrozumieć zespół, który potrzebuje się rozwijać i nie może stać w miejscu. Powtarzać się. Nie o to chodzi w muzyce szerzej pojmowanej, niż pop. W dodatku sam zespół dorósł, zmienił się i nie możemy oczekiwać, że Brian będzie śpiewał wciąż o relacjach biseksualnych. Eksperymentowanie z brzmieniem, głosem, melodyjnością, tonacjami, elektroniką, reggae czy rapem jest po to by odkrywać i sięgać za horyzont. Bawić się muzyka! A nóż, przyniesie to owoc. Jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy. A co gdy nie wyjdzie? Wtedy wiemy, którą ścieżką nie podążać, dokonując wyboru na rozdrożu.

Gdy na ubiegłorocznym Coke Live Music Festival Placebo zagrali nowe kawałki, byłam zmieszana – gdzieś między radością a niepewnością. Po pierwszym przesłuchaniu B3 moje obawy wzrosły. W końcu miała to być niejako zapowiedź nowej płyty. Słuchałam, oswajałam się, próbowałam zrozumieć. W dodatku fakt, że zmienili wytwórnię nie pozostał bez śladu na muzyce. Teraz im bliżej szesnastego września i premiery, przypominam sobie jak mylne jest pierwsze wrażenie oraz jak zmiany wyszły na dobre chociażby Muse. Nie daje się zwariować i czekam.

Zespół odwiedzi nas już dwunastego listopada, promując na Torwarze, w Warszawie nadchodzący album Loud Like Love.


Odświeżony image zwiastujący nową erę? Kto wie.


A jeśli jest tu ktoś, kto nie zna Placebo – odsyłam migiem do ich debiutu Placebo, 1996.



Z B3 dwa na zachętę:








Pozdrawiam i do następnego (dodam, że szykuję dla was małe zestawienie – trzy najlepsze płyty ubiegłego roku).

Passionflooower
XO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz