Zabijając czas wolny, w oczekiwaniu na Księcia z Bajki,
przekopywałam Allegro w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego. Tak przewinęły mi się
przed oczyma prześliczne sukienki, pończochy, kokardki (<3), sweterki,
spodnie i buty…
Buty kupowane przez Internet
zawsze najbardziej mnie interesowały.
Dlaczego?
Ponieważ można trafić na
super okazję.
Ponieważ możesz sobie przebierać i oglądać je o dowolnej porze
dnia i nocy.
Ponieważ często w sieci jest większy wybór np. kolorów.
I co najważniejsze,
ponieważ
jest to prawie niemożliwe żeby takie buty pasowały.
Bo pomimo, że sprzedający
podaje np. długość wkładki, to przecież szerokość buta też jest istotna! A już
nie mówię o wysokości buta w czubku, czyli tam gdzie powinny znajdować się
palce. Łatwiej mają Ci, którzy mają szczuplejszą stopę… Chociaż nie zawsze, bo
kiedy takie dziewczę o chudziutkiej stopie kupuje trzewika na mega-super
wysokiej szpilce i bez żadnego paseczka, to pewnie w tych trzewiczkach nie
pobaluje, bo będą jej spadać. Dlaczego? Bo nie wiedziała jakiej szerokości ten
trzewiczek jest. Ot i problem. Inną sprawą jest kupić buty online, kiedy w
normalnym sklepie możesz je obejrzeć i przymierzyć, a kupujesz online, bo jest
taniej. Mi się zawsze marzyły takie śliczne pudrowe balerinki z Primarku, ale
cóż….
Osobiście zawsze najbardziej denerwowały mnie szpilki-
sandałki. Wspaniale wyglądające paseczki, delikatnie okalające stopę, które
wyjątkowo dobrze prezentują się do letniej sukienki. Mrrrr…bajka… ? Wcale nie! Horror show się
zaczyna kiedy wybierzesz się w nich np. na romantyczny wieczorny spacer i zdarzy się krzywa płytka w chodniku.
Normalny (zamknięty) but byłby niewzruszony, ewentualnie przybrudzony, a taki
paseczkowy delikwent pobada prawie w depresję i rozpada się, może nie na
tysiące drobnych kawałeczków, ale jeden paseczek na pewno mu puści, albo dwa… i
wtedy już szlag trafił romantyczny nastrój, bo trudno się idzie w źle
trzymającym się buciku.
Trampki byłyby lepsze. Pomimo, że to obuwie sportowe, to też
fajnie wyglądają do sukienki. Mają też różne wzory i kolory i kształty. W
takich trampkach/tenisówkach możesz być pewna, że kostka Ci się nie skręci na
byle kamieniu. Chociaż i o to zadbali projektanci i producenci.
Trampko-szpilki! Szał! W nich to dopiero przebierać można! Są neonowe, z
gwiazdeczkami, kolorowymi sznurówkami a nawet z ćwiekami i cekinami. W takich w
cekiny to można by i do teatru się wybrać! (Tak! Widziałam ostatnio na jakimś
wspaniałym, chyba amerykańskim filmie ;) Ale podobno są super stabilne kiedy
zastąpimy obcas koturnem. A wtedy jak można zaszaleć ze wzorem ;)
Nie pojmuję jak w ogóle można chodzić w błyszczących
trampkach/tenisówkach. Może i jestem zacofana, ale błyskotki są zarezerwowane
dla eleganckiego obuwia na wieczór. Już w ogóle nie wspomnę o pseudo-glanach z
gwiazdkami lub/i w kolorze opalizującego fioletu lub bieli….Jak glan to glan-
czarny i poskręcany śrubami!
Tą oto cudowną myślą kończę tę obuwniczą rozkminę dinozaura.
Niech eleganckie buty pozostaną eleganckie, a sportowe- sportowymi. A zakupy
butów online pozostawiam dla odważnych ;)
Buziaki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz